Tak jest. W pierwszym liście do Tymoteusza Paweł zachęca kobiety do noszenia skromnego ubioru. Greckie słowo oznaczające skromność to „ Kosmios Co znaczy dobrze ułożony, pozorny, skromny. Niektórzy interpretują to jako zwykły, ponieważ Paweł mówi o splecionych włosach, złocie, perłach i kosztownych ubraniach. Biblia sprzeciwia się zaniedbywaniu żony, a kilka przykładów ilustruje powagę tego problemu. Przykłady zaniedbania w Biblii Król Aswerus zaniedbał swoją żonę, królową Waszti, co spowodowało, że odmówiła stawienia się przed nim i ostatecznie doprowadziła do usunięcia jej z pozycji królowej (Estery 1:10-19). Wprowadzenie. Cosigning to ryzykowne posunięcie, które może łatwo doprowadzić do trudności finansowych i napiętych relacji. Chociaż może się wydawać, że przyjacielowi lub członkowi rodziny w potrzebie zrobienie czegoś życzliwego i hojnego może się wydawać, Biblia ostrzega przed składaniem pochopnych ślubów lub stawianiem się w sytuacji, w której zostaniesz pociągnięty O jakich doktrynach demonów mówi 1 Tymoteusza 4.1? Czy istnieją demony? Co to znaczy, że nawet demony wierzą (Jakuba 2.19)? Kim są złe duchy? Co to znaczy, że szatan jest ojcem kłamstwa (Ew. Jana 8.44)? Czy jest jakiś powód, aby obawiać się pójścia na cmentarz? Kim są cztery istniejące stworzenia z Ks. Objawienia? Ile jest Jako chrześcijanie ważne jest zrozumienie historii i duchowego znaczenia obrzezania. Chociaż nie jest to już wymagane do zbawienia, pozostaje ważną praktyką dla wielu wierzących. W tym poście na blogu zbadamy, co Biblia mówi o obrzezaniu, jego duchowym znaczeniu i korzyściach płynących z praktyki. Nauki Nowego Testamentu o pokucie. Jezus często mówił o pokucie podczas swojej ziemskiej służby. Wzywał ludzi do pokuty i głosił dobrą nowinę o zbawieniu tym, którzy nawrócili się do Boga. W Ewangelii Mateusza Jezus rozpoczął swoją posługę słowami: „Nawracajcie się, albowiem przybliżyło się królestwo niebieskie” (Mt 4). r3Csz. Wtorek, 5 kwietnia (18:06) W poniedziałek na Twitterze pojawił się wpis papieża Franciszka o wojnie w Ukrainie. Papież stwierdził w nim, że „wszyscy jesteśmy jej winni”. Post wywołał dużą dyskusję i krytykę papieża. Wpis pojawił się na koncie twitterowym Franciszka w poniedziałek. "Trzeba płakać na grobach. Nie zależy nam już na młodych? Napawa mnie bólem, to co dziś się dzieje. Nie uczymy się. Niech Pan zmiłuje się nad nami, nad każdym z nas. Wszyscy jesteśmy winni!" - napisał Franciszek. Wpisy papieża na Twitterze nie są osobiście redagowane przez papieża, ale przez watykańskie biuro prasowe. Wpisy nie są też tworzone tylko na potrzeby mediów społecznościowych, ale są cytatami z wystąpień papieża, jego encyklik i spontanicznych wypowiedzi. W tym przypadku tweet był skrótem cytatu wypowiedzi Franciszka z konferencji prasowej, która odbyła się w niedzielę wieczorem, kiedy papież wracał z pielgrzymki na Malcie. Został zapytany przez dziennikarzy obecnych w samolocie o wojnę w Ukrainie i kontakty z Władimirem Putinem. Każda wojna rodzi się z niesprawiedliwości, zawsze. Ponieważ istnieje schemat wojny. Nie ma wzorca pokoju. Na przykład inwestowanie w zakup broni. Mówią: ale my potrzebujemy jej do obrony. Taki jest schemat wojny. Kiedy zakończyła się II wojna światowa, wszyscy odetchnęli "nigdy więcej wojny" i zapanował pokój. Fala pracy na rzecz pokoju rozpoczęła się również od dobrej woli, by po Hiroszimie i Nagasaki nie przekazywać broni, wówczas atomowej, w zamian za pokój. To była wielka dobra wola - zaczął swoją refleksję Franciszek. Dalej papież mówił o tym, że jako ludzie jesteśmy "zakochani w wojnach". Siedemdziesiąt lat później zapomnieliśmy o tym wszystkim. W ten sposób narzuca się schemat wojny. Jakże wiele nadziei wiązano wówczas z działalnością Organizacji Narodów Zjednoczonych. Ale znów się narzucił schemat wojny. Nie potrafimy wyobrazić sobie innego wzorca, nie jesteśmy już przyzwyczajeni do myślenia o wzorcu pokoju. Byli wielcy ludzie, jak Ghandi i inni, których wymieniam na końcu encykliki "Fratelli tutti", którzy postawili na program pokoju. Ale jako ludzkość jesteśmy uparci. Jesteśmy zakochani w wojnach, w duchu Kaina. Nie przypadkiem na początku Biblii pojawia się ten problem: "kainistyczny" duch zabijania zamiast ducha pokoju - dodał. Franciszek na końcu swojej refleksji wspomniał też o swoich wizytach na cmentarzach wojennych, gdzie pochowani są żołnierze. Przywoła Redipuglię, gdzie pochowanych jest 100 tysięcy włoskich żołnierzy, którzy zginęli w I wojnie światowej i Anzio, gdzie w czasie kampanii włoskiej w II wojnie światowej zginęło 12 tysięcy wojskowych. Powiem wam coś osobistego, kiedy byłem w Redipuglia w 2014 r. i zobaczyłem imiona chłopców, rozpłakałem się. Naprawdę płakałem z rozgoryczenia. Rok lub dwa lata później, w Dzień Zaduszny, udałem się na obchody do Anzio i zobaczyłem nazwiska chłopców, którzy tam polegli. Wszyscy młodzi mężczyźni, a ja też tam płakałem. Naprawdę tak było. Trzeba płakać na grobach. Szanuję to, ponieważ mamy tu do czynienia z problemem politycznym. Kiedy obchodzono rocznicę lądowania w Normandii, szefowie rządów zebrali się, aby ją upamiętnić. Ale nie pamiętam, żeby ktoś mówił o 30 tysiącach młodych ludzi pozostawionych na plażach. Młodość się nie liczy. To daje mi do myślenia. Jestem zasmucony. Nie uczymy się. Niech Pan zmiłuje się nad nami, nad każdym z nas. Wszyscy jesteśmy winni - zakończył swoją refleksję Franciszek. O Ewangelii na „zgniłym Zachodzie” i podzielonym Berlinie mówi salezjanin, ks. Przemysław Kawecki. Marcin Jakimowicz: Da się głosić Ewangelię w sytym, „wszystkomającym” społeczeństwie? Ks. Przemysław Kawecki: Da się. Wbrew temu, co się mówi o zepsutym Zachodzie i samych Niemczech. Salezjanie pracują w Polskiej Misji Katolickiej. Szacuje się, że Polaków jest w Berlinie sto tysięcy, z czego 34 tysiące to nasi parafianie. Nasi wierni nie są ludźmi przychodzącymi z tradycji. To potężne, tętniące życiem miasto naprawdę oferuje ci mnóstwo sposobów spędzania wolnego czasu, a sąsiad w niedzielę nie sprawdzi, czy byłeś w kościele. Ludzie jadą czasami nawet godzinę, by uczestniczyć we Mszy w języku polskim. Wielokrotnie od rekolekcjonistów czy gości słyszałem słowa, które bardzo mnie dotykały: „To parafia, która słucha”. Jeśli chodzi o status materialny, to nasza Polonia jest bardzo różnorodna. Najwięcej żyje na poziomie „średniej krajowej”. Narzekają? Wielu z nas ma to chyba we krwi! (śmiech) Wychowałem się w Polsce, gdzie według mnie naprawdę nie mamy powodów do narzekań, a wielu robi to od rana do wieczora. Mam wrażenie, że przeciętna polska rodzina mogłaby spokojnie nakarmić pół afrykańskiej wioski… Właśnie przechodzimy taki test i okazuje się, że ludzie w czasach inflacji są w stanie przyjąć 3 miliony Ukraińców. O tym właśnie mówię! Mamy otwarte serca. Powiem ci jednak szczerze, że podobne zachowania widać u Niemców. Wiem, że nad Wisłę docierają komunikaty o proputinowskich wiecach, ale to sprawa marginalna! W dużej mierze organizują je żyjący w Berlinie Rosjanie. Większość Niemców włączyła się w pomoc. Wielu z nich to ludzie, którzy już urodzili się bogaci. Siedzimy teraz na terenie byłego Berlina Zachodniego, który był „oknem wystawowym” Europy. Ci ludzie urodzili się w dobrobycie, od zawsze mieli wszystkiego pod dostatkiem. Nie mają doświadczenia mojego pokolenia, które pierwszego banana zjadło w wieku 12 lat. Tęsknią za czymś więcej? W czwartki mamy godzinną adorację Najświętszego Sakramentu. W ciszy. Pewnego dnia weszła para czterdziestolatków. Rozglądali się ciekawie, patrzyli uważnie na ludzi, a po wszystkim, gdy już pobłogosławiłem wierny lud, przyszli do zakrystii. „Co tu się działo?” – pytali zaciekawieni po niemiecku. Tłumaczyłem, jak umiałem, że to adoracja, ale zauważyłem, że kompletnie nie rozumieją, o co chodzi. „Wierzymy – mówię – że w tym białym kawałku chleba schowanym w tym złotym naczyniu, które podnosiłem do góry, jest sam żywy Bóg. A my siedzimy przed Nim, a On przed nami i patrzymy na siebie”. „Wiesz – powiedzieli poruszeni – nam to się bardzo podobało. W tym pełnym hałasu, goniącym na oślep Berlinie znaleźliśmy pokój i ciszę. Tego nam bardzo brakuje. Widzimy mnóstwo osób, które wpatrują się w jeden punkt, podnosisz coś do góry, robisz jakiś znak, a my widzimy, że dla tych ludzi jest to bardzo ważne. Mocno nas to dotknęło. Możemy tu przychodzić?”. Takich historii jest więcej. Wielokrotnie słyszałem od duszpasterzy na Zachodzie, że ludzie przestali chodzić do kościołów, gdy wzrosła stopa życiowa i stawali się samowystarczalni… A przynajmniej tak im się zdawało… Jasne, to ogromna pokusa. Zerknijmy na demografię. Społeczeństwa, które zaczynają się bogacić, przestają rodzić dzieci, a demografia spada na łeb, na szyję. Na pewnym etapie zaczynają też „odpadać” tematy duchowe. Jeśli wszystko masz, Bóg wydaje się niepotrzebny. Mamy wszystko i mierzymy się na przykład z tym, że po pandemii mnóstwo młodych próbuje sobie odebrać życie. To jedna strona. Z drugiej, powiem ci szczerze, słabo mi się robi, gdy słyszę o „zgniłym Zachodzie”, o tym, że jak wjeżdża się do Niemiec, to czuje się namacalnie moc złego ducha. Ja tu mieszkam, żyję i pracuję. Widzę to, co jest słabe, ale widzę przede wszystkim wiele dobra, i nie chodzi o dobro materialne. (śmiech) Na Mszy spodziewałem się garstki wiernych, a zobaczyłem na porannych niedzielnych Eucharystiach około tysiąca osób. Dla tych ludzi to nie jest zabawa. Traktują wiarę poważnie. Katecheza w szkołach jest bardziej religioznawstwem, ale przy parafii przygotowujemy młodzież do Pierwszej Komunii i bierzmowania. Mamy też katechezę dla innych grup wiekowych. W sumie w katechezie parafialnej uczestniczy aktualnie około 160 dzieci i młodzieży. Jedna z dziewczyn na katechezę jedzie z mamą 50 km! Pokaż mi w Polsce kogoś, kto będzie podróżował taki kawał na spotkanie przed bierzmowaniem. Mama kazała? Część z nich pewnie przychodzi z tego powodu, ale ta dziewczyna kiedyś przyszła ze łzami w oczach. „Coś się stało?” „Przyszłam się usprawiedliwić. Nie będzie mnie za tydzień”. „To dlaczego płaczesz?” „Bo tu rozmawiamy o rzeczach, o których w szkole nikt nie mówi, i bardzo żałuję, że przepadną mi kolejne zajęcia”. W polonijnych kościołach często na pierwszym planie są, z całym szacunkiem dla tych rzeczywistości, Katyń, Inka, Rota, a dopiero później Ewangelia… Doskonale wiem, o czym mówisz… Szanuję tę rzeczywistość, sam kocham historię, ale ze współbraćmi postanowiliśmy, że naszym absolutnym priorytetem będzie głoszenie Dobrej Nowiny. Oczywiście pamiętamy o tym, co ważne, co nas ukształtowało, ale staramy się, aby Kościół, którego zadaniem jest odczytywanie znaków czasu, nie stał się skansenem „dawnej chwały i świetności”. To ważne, bo znaczna część naszych parafian to młodzi dorośli i ludzie w średnim wieku. Przychodzi też mnóstwo małżeństw. To piękny życiodajny organizm, który potrzebuje dobrej duchowej strawy. Jednego dnia nad parafią latają śmigłowce, bo tuż obok na Kreuzbergu młodzież urządza jatkę z policją, a kolejnego kończy się ramadan. Ta różnorodność nie jest przekleństwem? Czuję się tu dobrze. Jestem świadomym Polakiem, znam dobrze historię mojego kraju i nie mam absolutnie żadnych kompleksów, by o tym pogadać. Co więcej, cieszę się, że jako Polak mogę funkcjonować wśród innych społeczeństw, kultur czy denominacji bez kompleksów czy negatywnych odczuć. Co czujesz, widząc młodych w koszulkach z sierpem i młotem? Jeśli chodzi o Berlin Zachodni, to ta opcja nie jest dominująca. Zobacz, ile flag ukraińskich wisi w dzielnicy, ile eventów przeciw wojnie dzieje się dokoła. Nie mówię o uwikłaniach polityków, bo to kompletnie inna bajka, ale o zdrowym odruchu społeczeństwa. Gdy w naszym środowisku polonijnym urządziliśmy zbiórkę dla Ukraińców, zebraliśmy ponad 50 tysięcy złotych. Zburzony mur berliński w mentalności jeszcze stoi? Niemcy robią wszystko, by zatrzeć tę granicę, ale nie jest to łatwe. Nasze salezjańskie Don Bosco Zentrum, gdzie mieszkałem przez kilka miesięcy, jest na Marzahn – blokowisku we wschodniej części miasta, na którym mieszka ponad 100 tys. ludzi, z czego zaledwie 9 procent zdeklarowanych jako wierzący w cokolwiek. Dziś mieszkam w zachodniej części miasta, do Bramy Brandenburskiej mam spacerkiem 40 minut. „Berlin Zachodni” nocą tętni życiem, a tam, we wschodniej części, po życie zamiera… Bo to sypialnia? Moi niemieccy współbracia tłumaczyli mi, że to pozostałość dawnych czasów. W komunie nie było wieczornego życia, a ludzie chowali się w domach… i tak jest do dzisiaj. To wielobarwne miasto. Tu nie ma monolitu. Jako katolicy jesteśmy w diasporze, choć – uwaga! – mimo wielu wystąpień z Kościoła w Niemczech archidiecezja berlińska rozrasta się. Emigranci zapewniają dopływ świeżej krwi. W Polsce Bismarck kojarzony jest z brutalną akcją germanizacji, ale kulturkampf dotyczył również samych Niemców. Silne państwo miało być oparte na denominacji ewangelickiej. Jak mówili mi starzy berlińczycy, do II wojny światowej słowo „katolik” było synonimem gorszości. Kiedy zaczęło się to zmieniać? Przełomową postacią był błogosławiony Bernard Lichtenberg, proboszcz tutejszej katedry. Potępiał agresję Niemiec na Polskę, pomagał Żydom, za co wysłano go do Dachau. Nie dotarł do obozu, bo zmarł w drodze. Wielu pastorów popierających poczynania NSDAP zobaczyło, że jeśli naziści nie uszanowali takiego autorytetu, to chyba coś nie gra… Wielokrotnie słyszałem, że to po jego misji zaczęło następować powolne pojednanie między ewangelikami a katolikami. Posługiwałem w świątyni, która przed wojną była salą gimnastyczną, przerobioną później na kościół tymczasowy. Gdy ewangelicy wybudowali nową świątynię, musieli postanowić, co zrobić z tym Ersatzkirche. Mogli przekazać go Hitlerjugend albo garstce katolików. I wyobraź sobie, że przegłosowali tę drugą opcję. Dla nas to mało zrozumiałe, ale tu przed wojną napięcia między ewangelikami i katolikami były mocno odczuwalne. Tym bardziej fascynujące dla mnie jest to, że poznałem kilku niemieckich księży, którzy wychowali się w rodzinach ewangelickich, a później, zafascynowani sakramentem Eucharystii, konwertowali na katolicyzm. • Przemysław Kawecki salezjanin, dziennikarz, proboszcz Polskiej Misji Katolickiej w Berlinie. Mroczna przepowiednia ojca Pio o III wojnie światowej. Czy właśnie zaczyna się spałniać? Pio z Pietrelciny, znany jako Święty Ojciec Pio, urodził się 25 maja 1887 w Pietrelcinie. Jako 15-latek wstąpił do zakonu kapucynów i został Pio jest przede wszystkim znany ze swoich stygmatów, których doświadczał przez 50 lat. Przypisuje mu się również wiele cudów, liczne uzdrowienia, lewitacje, a nawet bilokacje (możliwość jednoczesnego przebywania w dwóch różnych miejscach).Przepowiednie ojca PioWłoski zakonnik miał też zdolność przepowiadania przyszłości, a większość jego przepowiedni mrozi krew w żyłach. Święty jak spore grono jasnowidzących był zdania, że świat nawiedzi III wojna światową, która stanie się przyczyną zagłady ludzkości i końca znanego nam świata. 15 stycznia 1957 roku słynny zakonnik doznał objawienia, w którym Jezus Chrystus przekazał mu, co czeka ludzkość w najbliższym czasie: Ziemia będzie drżeć wskutek niezwykle silnych wstrząsów. Pioruny i błyskawice z ognistych chmur będą zapalać i obracać w pył wszystko, co było związane z grzechem i było nim zniewolone lub przezeń zagrożone. Wszystko to zostanie zniszczone. Powietrze będzie przesycone gryzącymi gazami. Duszące opary oraz uderzenia trąb powietrznych zaczną niszczyć wszystko. Najwspanialsze budowle legną w gruzach. Zgodnie z przepowiednią, zbrojny konflikt miałby wybuchnąć nocą na południu Europy. Koniec świata nastąpi w mroźną, zimową noc, kiedy to błyskawice z ognistych chmur będą wszystko podpalać i obracać w III wojny światowejWłoski kapucyn wieszczył wybuch ostatecznego konfliktu o globalnym zasięgu, który będzie gorszy od I i II wojny światowej. W jedną noc zginie więcej ludzi niż w latach 1914-1918 i 1939-1945. Całej ludzkości grozi niebezpieczeństwo. Niebo czekało długo i ostrzegało, ale ludzie się tym nie przejmują. Gdy będzie za późno, wyłoni się duży głaz z nocnej mgły. Nocą nagle, bez wypowiedzenia, rozpocznie się wojna. Z południa przylecą czarne i szare ptaki z taką potęgą, że zmienią widok nieba i ziemi. Czołgi będą miażdżyć domy z ludźmi, z których zwisać będą martwe, zwęglone twarze. - twierdził Pio: Przepowiednia dotyczącą PolskiWedług słów Ojca Pio czas ostateczny będzie trwał trzy dni. Z chmur powstaną orkany ognistych strumieni padających na całą ziemię. Niepogody, burze, pioruny, powodzie, trzęsienia ziemi będą jedne po drugich następować w różnych krajach. Nieustannie będzie padać deszcz ognisty. (...) Kto spojrzy w kierunku zniszczeń wojennych, umrze, bo jego serce nie wytrzyma tak straszliwych widoków. Jednak jak twierdził Ojciec Pio nie wszystkie miejsca na Ziemi będą zniszczone w równym stopniu a "wszystkie złe sygnały przesyłane dziś na ziemię ze świata nadprzyrodzonego nie dotyczą Polski". Prócz naszego kraju będą inne obszary względnego spokoju, gdzie będzie można się schronić. Oszczędzony zostanie także Wiedeń, Augsburg, Reisten i kraje na południe od wizji słynnego stygmatyka wynika, że Szatan nie będzie w stanie ostatecznie zatriumfować na Ziemi a "Aniołowie, którzy przybędą z Nieba, osłonią Ziemię duchem pokoju".Zobacz również: Straszna przepowiednia Jeane Dixon. Co nas czeka w 2020 roku? Biblia to najważniejsza księga na świecie. Natomiast Apokalipsa świętego Jana to najsłynniejszy opis zagłady tego świata. Streszczenie i opracowanie podrzucamy na Przeczytaj albo posłuchaj. Biblia - Apokalipsa według świętego Jana: streszczenie, opracowanie To view this video please enable JavaScript, and consider upgrading to a web browser that supports HTML5 video Spis treściBiblia - Apokalipsa według świętego Jana: najważniejsze informacjeBiblia - Apokalipsa według świętego Jana: streszczenieBiblia - Apokalipsa według świętego Jana: opracowaniemBiblia - Apokalipsa według świętego Jana: dla ambitnych Biblia jest uznawana za najważniejszą księgę na świecie. Apokalipsa świętego Jana to zaś najsłynniejszy opis zagłady tego świata i co ciekawe, jedyny w Biblii. Pamiętaj, że nigdzie indziej wizja końca świata nie jest przedstawiana wprost. Wbrew pozorom to, co napisał apostoł, wcale nie jest tak odległe od tego, co znasz z filmów science fiction. Jeśli połączysz „Dzień Niepodległości”, „Wojnę światów”, „Dzień Zagłady” i „Pojutrze”, wyjdzie ci pewnie coś podobnego do wizji świętego Jana. Wątki z Apokalipsy, podstawową symbolikę i obrazy warto znać. Jeśli je opanujesz, łatwo będzie ci do nich nawiązać przy okazji innych lektur – szczególnie romantycznych, młodopolskich i z okresu drugiej wojny światowej. Przeczytaj albo wysłuchaj naszego opracowania do końca, a pomoże ci to uporządkować motywy i najważniejsze symbole, które będziesz mógł wykorzystać, analizując inne dzieła kultury – nie tylko książki, ale także malarstwo, rzeźby, filmy, a nawet muzykę. Dowiesz się także, które liczby są ważne w historii świata i dlaczego. Zacznijmy jednak od początku. Biblia - Apokalipsa według świętego Jana: najważniejsze informacje Pamiętaj, że Apokalipsa świętego Jana: Jest jedynym opisem zagłady świata w Biblii. Żaden inny autor Ewangelii o końcu świata nie pisał wprost, opisu takiego nie ma również w Starym Testamencie. Kończy się wizją Nowego Jeruzalem, czyli Miasta Bożego. Pokazuje, że przyjdzie moment upadku ludzkości zakończony Sądem Ostatecznym, po którym będzie czas na Nowe Jeruzalem, a więc nowy raj, w którym błogosławieni będą żyć po wieki wieków. Wizja świętego Jana jest momentami przerażająca, większość tego tekstu wypełnia groza, właściwie dopiero ostatnie dwa rozdziały mówią o wizji nowego początku i tym, jak będzie wyglądał nowy raj. Co ciekawe, filmowe wizje Spielberga zdają się mocno osadzone w Biblii. Pamiętaj o tym, bo dzięki takim nawiązaniom będziesz mógł zabłysnąć przed nauczycielem. Apokalipsa to ostatnia księga Nowego Testamentu, jedyna księga prorocza – powstała około drugiego wieku naszej ery. Słowo apokalypsis oznacza „odsłonięcie”, „objawienie”; już przed Chrystusem ten gatunek był obecny w kulturze żydowskiej i odnosił się do różnych zapisów poświęconych prorockim wizjom przyszłości. Jan Ewangelista nie wymyślił sobie wizji końca świata, ale doznał objawienia, które spisał. Miało to miejsce podczas jego wygnania na wyspę Patmos. Tyle na początek. Czas na konkrety. Jeżeli chodzi o czas i miejsce akcji, to można powiedzieć: nigdzie i wszędzie. W Apokalipsie nie ma podanego nawet w przybliżeniu momentu końca świata. Są oczywiście różnego rodzaju znaki zapowiadające ten koniec, ale o konkretnym momencie apokalipsy nie ma słowa. To bliżej nieokreślona przyszłość – która może nastąpić za sekundę, miesiąc, rok, wiek lub tysiące lat. Bohaterowie Apokalipsy to właściwie cała ludzkość, nie ma co ukrywać. Warto jednak pamiętać, że głównym narratorem, który zaznacza swoją obecność, jest święty Jan, a jego opowieść skupia się przede wszystkim na: Bogu, działaniach Szatana pod postaciami Smoka, Bestii i Fałszywego Proroka, paruzji, czyli ponownym przyjściu na ziemię Jezusa Chrystusa. Biblia - Apokalipsa według świętego Jana: streszczenie Apokalipsa świętego Jana składa się z dwudziestu dwóch rozdziałów. Pierwsze trzy to prolog informujący o objawieniu, jakiego doznał Jan oraz siedem listów Jana do różnych kościołów na terenach obecnej Turcji. Od czwartego rozdziału zaczyna się opis proroczych wizji, jakie miał Jan, a rozdziały dwadzieścia jeden i dwadzieścia dwa to opis Nowego Jeruzalem. Nasze streszczenie zaczniemy od wizji Jana, ale pamiętaj, że na początku jest coś jeszcze. Jan opisuje obraz Boga, jaki zobaczył w widzeniu. Jest to Bóg-władca w całym swoim majestacie. Siedzi na tronie, wokół którego są rozstawione kolejne dwadzieścia cztery trony. Najprawdopodobniej symbolizują świętych ze Starego Testamentu. Są też cztery Istoty, co do których nie ma pewności, czym są. Być może są to aniołowie, choć mówi się również, że mogą to być sami Ewangeliści, ale to by oznaczało, że Jan (autor Apokalipsy i jeden z Ewangelistów) widzi sam siebie. Trochę dziwne, ale w sumie cała ta wizja jest nieco dziwna i przerażająca, więc właściwie wszystko jest możliwe. Wracając do Boga, wszyscy biją mu pokłony, ale Jan zwraca uwagę na coś jeszcze. W prawej dłoni Bóg trzyma księgę opieczętowaną siedmioma pieczęciami (zapamiętaj tę liczbę, bo jak za chwilę usłyszysz, będzie się tutaj często powtarzać). Nikt nie jest w stanie otworzyć tej księgi poza Barankiem z siedmioma rogami i siedmioma oczami. Rogi to symbol władzy, oczy wiedzy. Sam baranek paschalny (wszędzie się podkreśla, że jest to „baranek zabity”) to symboliczne przedstawienie Chrystusa, który przez swoją śmierć na krzyżu jako jedyny jest w stanie otworzyć księgę, w której zapisane są losy świata. No i się zaczyna. Pierwsze cztery pieczęcie złamane. Z każdą kolejną pojawia się koń: biały, barwy ognia, czarny, trupio blady – symbolizują wojnę, głód i śmierć. A pierwszy z nich to zapowiedź ostatecznego zwycięstwa Ewangelii. Piąta pieczęć przywołuje dusze męczenników. Złamanie szóstej pieczęci to obraz prawdziwej katastrofy: następuje trzęsienie ziemi, słońce staje się czarne (ten obraz powróci w wielu apokaliptycznych wizjach). Z kolei księżyc przybiera barwę krwi, gwiazdy zaś spadają na ziemię. A ludzie? Już wiedzą, co się dzieje, więc uciekają, gdzie pieprz rośnie. Kryją się, mimo iż wiedzą, że mają małe szanse na ratunek. Szczęście mają błogosławieni — sto czterdzieści cztery tysiące opieczętowanych Sług Bożych z poszczególnych pokoleń. Nie do końca wiadomo, czy to tylko męczennicy, ale najważniejsza informacja jest taka, że to oni tworzą Kościół Triumfujący. Białe szaty i palmy, które mają w rękach, symbolizują odkupienie we krwi Baranka. Oni są szczęśliwi i spokojni. Cała reszta już niekoniecznie. Otwarta zostaje siódma pieczęć i zaczyna się kolejna katastrofa. Najpierw panuje przerażająca cisza, po czym siedmiu aniołów podnosi do góry siedem trąb. Tak jak kolejne pieczęcie symbolizowały poszczególne klęski, tak tutaj trąby to znak kataklizmów rozumianych jako kara Boża. Mamy więc grad, ogień, potop, zatrucie wód, zaćmienie słońca i nadejście ciemności, atak szarańczy i wojnę. Siódma trąba to zapowiedź nadejścia Chrystusa i Sądu Ostatecznego. Tutaj na moment akcja Sądu Ostatecznego zostaje przerwana. Janowi na niebie ukazuje się „Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, z wieńcem z gwiazd dwunastu” (znasz to przedstawienie na sto procent, słyszałeś to nieraz). Okazuje się, że niewiasta jest w ciąży, a na jej dziecko czeka Smok, który chce je pożreć. Na szczęście po narodzinach dziecko zostaje uniesione do Boga i Jego tronu, a niewiasta zbiega na pustynię, aby tam żyć przez tysiąc dwieście siedemdziesiąt dni (konia z rzędem temu, kto połapie się w tych wszystkich liczbach). W niebie rozgrywa się walka między archaniołem Michałem i jego zastępami a Smokiem, który chce pożreć dziecko (ten obraz też bardzo często pojawia się w kulturze). Smok w końcu przegrywa i zostaje strącony w czeluści. Domyślasz się, że dziecię to Chrystus, a Smok to Szatan, który przegrywa walkę z Bogiem? Aby było jasne, Smok ma siedem głów, na nich siedem diademów i dziesięć rogów. Po przegranej bitwie Apostoł Jan widzi kolejną scenę, w której Smok przekazuje władzę Bestii. Ta również ma siedem głów i dziesięć rogów. Bestia atakuje ludzi, zdobywa nad nimi władzę. Pojawia się druga Bestia, na usługach tej pierwszej, jest to tak zwany Fałszywy Prorok, parodia Ducha Świętego, a jego imię to Sześćset Sześćdziesiąt Sześć. Aniołowie nawołują do nawrócenia. Pojawia się zapowiedź upadku Wielkiej Nierządnicy i Wielkiego Babilonu, symbolu wszystkich grzechów ludzkości. W końcu po wszystkich zapowiedziach pojawia się Chrystus na białym koniu, który pokonuje Bestię i Fałszywego Proroka, a następnie zrzuca ich do piekła gorejącego siarką. Po sądzie nad narodami pojawia się wizja Nowego Jeruzalem, czyli „nieba nowego i ziemi nowej”. Powracająca w kółko siódemka zmienia się w liczbę dwanaście. Mamy dwanaście bram do miasta, dwanaście fundamentów zdobionych dwunastoma kamieniami. To odesłanie do dwunastu pokoleń synów Izraela oraz dwunastu Apostołów. Na koniec pojawiają się drzewo i rzeka życia, które symbolizują ostateczne nadejście Jezusa Chrystusa. Wbrew pozorom na koniec nie jest tak źle. Trzeba tylko pamiętać, że wszyscy grzesznicy wylądowali w piekle. Biblia - Apokalipsa według świętego Jana: opracowaniem Biblia to źródło wielu rozmaitych motywów. Jednak Apokalipsa świętego Jana jest pod tym względem przypadkiem szczególnym. Nagromadzenie symboli, które pojawiają się na kartach tej księgi, jest po prostu niewiarygodne. Warto opanować choć część z nich. Przyda ci się to szczególnie do interpretacji utworów romantycznych (pamiętasz Mickiewiczowskie „czterdzieści i cztery”?), dzieł młodopolskich („Dies irae” Kasprowicza to przecież kolejna wizja Apokalipsy), a także utworów z końca dwudziestolecia międzywojennego i drugiej wojny światowej – dzieła Kasprowicza i Baczyńskiego czerpią z Janowych wizji pełnymi garściami. Najważniejsze motywy, których źródeł można szukać w Apokalipsie, to: motyw Sądu Ostatecznego, motyw Gniewu Bożego, motyw Boga Karzącego, Boga Sędziego, motyw Odkupiciela, motyw Babilonu, motyw upadku ludzkości, motyw Szatana i piekła, motyw walki dobra ze złem (to cała Apokalipsa właściwie, ale motyw walki Michała ze Smokiem szczególnie), motyw przepowiedni, motyw Baranka Paschalnego, motyw jeźdźców zagłady (pamiętasz konie symbolizujące wojnę, śmierć, głód? Tylko pierwszy sygnalizuje ostateczne zwycięstwo Chrystusa), motyw Nowego Jeruzalem, motyw Księgi, motyw proroka, motyw katastrofy, motyw zagłady. Trzeba pamiętać, że cała Apokalipsa jest sama w sobie motywem, bardzo często i chętnie eksploatowanym przez artystów i pobudzającym ich wyobraźnię. Aby opanować znaczenie wszystkich symboli albo choć samych liczb pojawiających się w Apokalipsie, trzeba by chyba objawienia, ale te najważniejsze możesz zapamiętać bez większego problemu. Przede wszystkim w Apokalipsie świętego Jana pojawiają się dwie kluczowe liczby: siedem i dwanaście. Siódemka to w wielu religiach liczba mistyczna, zapowiadająca pełnię, odkupienie, wieczność. W przypadku Apokalipsy pojawia się wielokrotnie jako zapowiedź paruzji, czyli ponownego przyjścia Chrystusa: siedem listów, siedem pieczęci, siedem ksiąg. Siódemka pojawia się także w odniesieniu do Szatana – smok i bestia mają siedem głów. To trochę skomplikowane, mowa tutaj o pełni zła, ale pamiętaj, że Szatan w biblijnej wizji jest niezbędnym elementem dokonania się Dzieła Bożego. Przede wszystkim powinieneś zapamiętać, że siedem to – boskość, świętość, doskonałość, Dwanaście to znak pełni, kompletności – liczba ta powinna ci się kojarzyć z dwunastoma Apostołami, Cztery to znak świata materialnego – na początku pojawiają się cztery Istoty, co może być trochę mylące, ale przede wszystkim pamiętaj o czterech Jeźdźcach Apokalipsy (wojna, głód, śmierć, ale i zapowiedź zwycięstwa Ewangelii), Sześć to niedoskonałość – zawsze przed pojawieniem się siódmego elementu następuje pauza, czy to przy pieczęciach, czy trąbach; ma ona zwrócić uwagę na fundamentalne znaczenie siódemki i jednocześnie podkreślić niekompletność szóstki, Sześćset Sześćdziesiąt Sześć – to symbol Szatana i wszechobecnego zła. Teraz czas na zwierzęta: koń – symbol czasu i żywiołów, smok – symbol Szatana, zła, zniszczenia, żądzy mordu, baranek – symbol odkupienia, znak Jezusa Chrystusa, w Apokalipsie Baranek Paschalny, a więc zabity. Ponadto: Miecz Boga – broń niosąca sprawiedliwość, karząca tych, którzy na to zasłużyli, Nowe Jeruzalem – Miasto Boże przeznaczone dla zbawionych podczas Sądu Ostatecznego; twierdza, w której błogosławieni zaznają wiecznego odpoczynku, Babilon – symbol grzechu, pychy, nieuzasadnionego bogactwa, obłudy, Pieczęcie – symbole wyroków Boga, Pustynia – czas odpoczynku albo czas próby. Apokalipsa świętego Jana to jedyna prorocza księga Biblii. To wizja zagłady totalnej. Stąd też tak często po topikę rodem z tej księgi sięgali twórcy piszący w czasie drugiej wojny światowej, ale nie tylko. Wcześniej wizję apokaliptyczną przywoływali romantycy, choćby Adam Mickiewicz w widzeniu księdza Piotra z trzeciej części „Dziadów”. Warto jednak pamiętać, że w romantyzmie koncentrowano się przede wszystkim na wizji Odkupiciela, Mesjasza i Nowego Jeruzalem, której był On gwarantem. Mroczniejsze obrazy zagłady pojawiają się w Młodej Polsce. Związane to było ze zmianą wieku przypadającą na ten okres. Tak zwany fin de siècle, czyli koniec wieku, był bardzo bogaty w topikę związaną z wizjami katastrofy, zagłady, końca świata. Najsłynniejszym polskim utworem w tym kontekście jest „Dies irae” czy „Dzień gniewu” Jana Kasprowicza. W wieku dwudziestym po motyw apokalipsy sięgali między innymi Zofia Nałkowska czy Kazimierz Moczarski (to w kontekście drugiej wojny światowej). Bardzo znany jest także utwór Czesława Miłosza „Piosenka o końcu świata”. Biblia - Apokalipsa według świętego Jana: dla ambitnych Apokalipsa świętego Jana powstała w drugim wieku naszej ery. Od tamtej pory nieustannie odwołują się do niej nie tylko ojcowie Kościoła, ale i artyści. Z pewnością słyszałeś o filmie „Czterej jeźdźcy Apokalipsy” na podstawie powieści Vicenta Blasco Ibáñeza, która wyrosła z refleksji nad pierwszą wojną światową. Ten czarno-biały film z Rudolphem Valentino był absolutnym hitem, który doskonale oddawał przekonanie artystów o niszczącej sile wojny. Z kolei siedem pieczęci to motyw innego słynnego filmu o takim właśnie tytule nakręconym przez Ingmara Bergmana. Najsłynniejszy film w tym kontekście to jednak „Czas Apokalipsy” Francisa Ford Coppoli. Wszystkie trzy są warte obejrzenia. W malarstwie do motywu apokalipsy nawiązywał między innymi Albrecht Dürer. Z pewnością słyszałeś o freskach Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej – jednym z ich tematów jest właśnie Sąd Ostateczny. Nawiązań nie brakuje także w muzyce – Mozart swoją ostatnią kompozycję zatytułował „Dies irae”. Koniec świata już się zaczął i na naszych oczach wystartowała... Apokalipsa. Biblia mówi jasno, chociaż niewiele osób zwraca uwagę na ten zapis. Gdybyśmy byli bardziej uważni, wiele by nam to pomogło. No to teraz czas na złe wieści. Koniec świata wystartował... Od początku pandemii koronawirusa, która trwa już... DWA LATA, wszystkie znaki na niebie i ziemi dają nam do myślenia, że nasze chwile na tej planecie są już policzone. Niepokojący klimat potęguje tajemniczy zapis z Biblii i ostatnie, dziwne wydarzenia w Europie. Koniec świata już się rozpocząłCzęsto słyszymy teraz o nienaturalnych zjawiskach, czy to pogodowych, czy metafizycznych. Jak się okazuje, takie właśnie rzeczy będą poprzedzać nadejście Sądu Ostatecznego, którego nikt z nas nie uniknie. Być może Omikron to wcale nie najgorsze, co nas spotkało... Choć marna to temu Paryżanie obserwowali na niebie nienaturalny, pomarańczowy kolor i niektórzy skarżyli się na czucie zapachu siarki. Niestety, wydarzenia takie są niesamowicie podobne do tego, co opisał św. Jan w Apokalipsie. Czyżby Paryż stał się miejscem, w którym koniec świata przybrał najbardziej realny kształt? I tak ujrzałem w widzeniu konie i tych, co na nich siedzieli, mających pancerze barwy ognia, hiacyntu i siarki. A głowy koni jak głowy lwów, a z pysków ich wychodzi ogień, dym i siarka. Od tych trzech plag została zabita trzecia część ludzi, od ognia, dymu i siarki, wychodzących z ich pysków. Moc bowiem koni jest w ich pyskach i w ich ogonach, bo ich ogony – podobne do węży - głosi zapis. Kolejny fragment bezpośrednio można powiązać z dziwnym wydarzeniem w Paryżu. Wyszli oni na powierzchnię ziemi i otoczyli obóz świętych i miasto umiłowane; a zstąpił ogień od Boga z nieba i pochłonął ich. A diabła, który ich zwodzi, wrzucono do jeziora ognia i siarki, tam gdzie są Bestia i Fałszywy Prorok. I będą cierpieć katusze we dnie i w nocy na wieki wieków - czytamy w nigdy nie zwiastuje niczego dobrego...

co biblia mowi o wojnie